27 września 2013

Changes


Otwieram drzwi do bramy. Potem do domu.
Wchodzę do swojego nowego pokoju. Pusto. Przy ścianie wielka szafa z lustrem, na które co rano będę rzucać w pośpiechu okiem i sprawdzać jak wyglądam, po czym biegiem pognam w stronę uczelni. Na drugim końcu pokoju wygodne łóżko. Będę marzyć, by spędzać w nim więcej niż dwie albo trzy godziny w ciągu doby. Przy oknie biurko, niebawem będzie panował na nim istny chaos - rozrzucone notatki, zakreślacze, testy, książki, atlasy, kubki po hektolitrach kawy, papierki. Pora się tu urządzić. Przez najbliższe dziesięć miesięcy to właśnie te cztery ściany będą miejscem, w którym spędzę najwięcej czasu. Powoli wieszam ubrania oraz fartuchy na wieszakach, układam bluzki, buty, torby. Na stoliku lądują nowe ikeowskie wiklinowe koszyczki, do których wkładam kosmetyki, spinki czy szczotki do włosów, obok lusterko. I laptop. Na parapecie lądują zeszyty i wszystkie książki, które staną się moimi nowymi "przyjaciółmi". Wszystko nowe, inne. Czuję się dziwnie. Dlatego zabrałam ze sobą ukochany kubek z Brukseli, w którym w swoim starym pokoju trzymałam wszystkie długopisy, ołówki i zakreślacze oraz storczyka od mamy. Czegoś jeszcze mi brakuje. Ostatnia rzecz, jaką wyjmuję z walizki, to kubek w kwiatki. Niedługo będę po nocach biegać z nim z kuchni do pokoju i z powrotem po kawę i z kawą.
Tak zaczyna się moje nowe życie, nowa przygoda. Choć jeszcze miesiąc temu płakałam ze szczęścia, że będę robić to o czym marzę, teraz też mam ochotę płakać, tyle że z tęsknoty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz mój wpis.
Jeśli chcesz jednak napisać coś poniżej wszelkiej krytyki lub tylko zareklamować swojego bloga, lepiej daruj sobie czas, bo wszystkie komentarze tego typu usuwam.
Dziękuję :-)